No to ja tez się wypowiem bo mam takie samo zdanie a nie chce żeby wyszło że tylko Ania tak uważa. Jak Tekila napisała moi rodzice muszą zapłacić aż 60 zł na te mikołajki. Wcześniej nic się nie odzywałam jak były jakieś zrzutki ale teraz zauważyłam że coraz większe są te nasze składki... Powinniśmy się postawić w sytuacji osób których nie stać na takie wydatki a oprócz tego muszą tracić tyle na dojazd do Krzeszowic.. Tak jak napisała Ania jesteśmy we wspólnocie dobrowolnie ale uważam, że nie jesteśmy jej sponsorami, najważniejsze jest to że dajemy dzieciakom swój czas i serce. Również smuci mnie fakt że nie było żadnej rozmowy na temat czy się zgadzamy jako wspólnota na takie mikołajki po prostu poszła informacja i tak musi być. Tworzymy wspólnotę i każdy z nas powinien mieć możliwość wypowiedzenia swojego zdania i każda opinia powinna być brana pod uwagę. Aha jeśli chodzi o tę chustę to może powinniśmy zapytać się rodziców czy się na to zgadzają a jeśli tak to może oni też nam troche pomogą finansowo nie wiem,... jak uważacie:) pozdrowionka mam nadzieje że nas zrozumiecie

Ok, to teraz ja

Co roku kupujemy na mikołajki prezenty za ok. 15 zł i co roku jest tak samo. Dlaczego informacja o tym, że dla kogoś jest to sporo pojawia się tydzień przed? Takie rzeczy trzeba sygnalizować wcześniej. Nie trzymajmy w sobie tego, co nam nie pasuje, bo to nie doprowadzi do zmian na lepsze, a przecież na takich nam wszystkim zależy.

Chusta jest faktycznie dość sporym wydatkiem dla nas wszystkich, może trzeba ten pomysł odłożyć na przyszły rok, pogadać z rodzicami muminków, ze sponsorami, ks. proboszczem, wygrać w familiadzie? Bardzo by się nam przydała, ale nie jest to rzecz, bez której przez najbliższy rok nie będziemy mogli oddychać.

Sprawy finansowe to sprawy we wspólnocie trudne. Oczywiście, najbardziej obciążone są osoby, które na spotkania dojeżdżają. Ale jeśli się składamy, to wszyscy po równo. Jest sporo tych składek. Ale wspólnota nie jest instytucją, która sama na siebie zarabia, a jak wszędzie, wydatków jest sporo. Pieniądze dostajemy od sponsorów, w tym roku ledwo wystarczyło ich na doprowadzenie obozu do końca, nie do końca mamy wpływ na to, ile pieniędzy dostajemy.

Żeby było nam lżej, można zrobić kilka rzeczy. Można znaleźć dodatkowych sponsorów. Można miesiąc czy dwa przed każdą większą planowaną imprezą przejść się do powiedzmy sklepów spożywczych i przekonać właścicieli, że jakieś ciastka czy coś chcą nam przekazać nieodpłatnie. Możemy wygrać w Familiadzie (swoją drogą, nie wiem, czemu jeszcze tego nie zrobiliśmy może zróbmy sobie taki prezent na Gwiazdkę ) bądź jakimkolwiek innym tego typu programie. Możemy stworzyć we wspólnocie sekcję odpowiedzialną za pozyskiwanie funduszy bądź darów. Swego czasu, jeśli dobrze kojarzę, funkcjonowała we wspólnocie miesięczna składka w wysokości ok 2 zł - na bieżące potrzeby i wtedy dodatkowych składek nie było. Możemy coś takiego wprowadzić. Możemy raz w miesiącu wszystkimi paszczakami iść rozdawać ulotki, a zarobione pieniądze przeznaczyć na wspólnotę. I możemy pewnie zrobić jeszcze mnóstwo rzeczy, które mi w chwili obecnej nie przychodzą do głowy. Tylko, żeby coś zrobić, musi ktoś się podjąć tego zadania. Nie mogą wszystkiego robić Gunia i Paweł. Myślę, że fajnie by było, żeby z czyjejkolwiek strony, obok słów krytyki (tej konstruktywnej, taka jest bardzo potrzebna) pojawiał się konkretny pomysł i deklaracja "W takim i takim stopniu mogę się tym zająć".

Składka jest tak naprawdę najprostszą formą pozyskania funduszy we wspólnocie. Jasne, że nie należy chadzać na łatwiznę. Ale popatrzcie, czy przy naszej obecnej ogólnej aktywności możemy porywać się na sprawy wielkie? Najpierw musimy coś zrobić z naszym entuzjazmem

A ogólnie to chyba by się nam paszczakowisko przydało
I tym optymistycznym akcentem kończę i życzę wszystkim dobrej nocy